Muchomor czerwony (Amanita muscaria L.) czy faktycznie taki trujący?
Muchomor czerwony (Amanita muscaria L.) czy faktycznie taki trujący?
Każdy wie jak wygląda muchomor. Jeśli nawet ktoś nie widział go na żywo, wybijającego się czerwienią z leśnego runa, zna go z rysunków, zdjęć czy figurek. Ten tajemniczy grzyb od setek lat jest inspiracją dla artystów, naukowców, twórców bajek i nie tylko, a jesień to idealny okres na spotkanie z nim podczas leśnych spacerów.
Jednak jakie jest pierwsze skojarzenie z tym właśnie grzybem?
„Trzymać się z daleka, nie dotykać, a w najgorszych przypadkach – zadeptać i zniszczyć.”
Coś jest w ludziach, że jak czegoś nie rozumieją, nie znają lub coś budzi w nich lęk, najlepiej to zniszczyć, pozbyć się z widoku. Na szczęście jest coraz więcej jednostek ciekawskich, otwartych i gotowych na przyjęcie nowości.
Jednak czy zainteresowanie muchomorem czerwonych to faktycznie nowość, czy raczej powrót do źródła. Aby się przekonać warto zajrzeć w przeszłość i pogrzebać trochę w historii, wierzeniach i obyczajach naszych przodków.
Pokarm bogów?
Wiele źródeł antropologicznych podaje, że Amanita jest najstarszą substancją halucynogenną wykorzystywaną przez człowieka. Nie ma się co dziwić zważając na jej intrygujący wygląd. Niektórzy badacze kojarzą ją też z Somą – boskim eliksirem nieśmiertelności opisywanym w starożytnych tekstach indyjskich. Miał on przynosić zdrowie, wgląd w boską mądrość, przeszłość, przyszłość, a nawet nieśmiertelność. Dyskusja, którą zapoczątkował Gordon Wasson w 1968 roku, trwa po dziś dzień i nadal nie ma w tej kwestii zgodności.
Muchomor czerwony pełnił też bardzo ważną role w szamanizmie syberyjskim. To z jego pomocą szamani wchodzili w trans i łączyli się ze światem duchów aby uleczyć chorych, przepowiedzieć przyszłość czy zasięgnąć potrzebnej wiedzy. Również podczas inicjacji szamańskiej adept zostawał poddany próbie czy Duch Grzyba go zaakceptuje i będzie chciał z nim współpracować. Jednak oprócz aspektów duchowych Amanita przynosiła również liczne korzyści sferze fizycznej. Do dzisiaj w niektórych rejonach Rosji można spotkać maści i kremy z wyciągu z muchomora do stosowania na różne bole mięśni, stawów i reumatyzm.
Jest to zasługa substancji przeciwzapalnych i przeciwbólowych zawartych w muchomorze. Dodatkowo wśród ludności północnych terenów Europy i Azji, żyjącej i pracującej w ciężkich warunkach znane było spożywanie tego gatunku jako substancji stymulującej, poprawiającej odporność i uśmierzającej bóle. Dodatkowo Amanita zawiera witaminę D bardzo przydatną dla ludzi żyjących w miejscach z małą ilością słońca. Jej niedobór prowadzi do zmęczenia, depresji, bóli pleców, osłabienia mięśni oraz obniżenia ogólnej odporności na choroby i infekcje. Badania pokazują też, że odpowiednie dawki tej witaminy chronią przed rakiem.
Sprawdźmy teraz jakie to tajemnicze substancje kryją się pod tą czerwoną skórką.
W składzie muchomora czerwonego możemy znaleźć powszechnie występujące w grzybach białka, lipidy, cukry i ich pochodne. Jednak substancje aktywne, które najbardziej ciekawią badaczy to między innymi kwas ibotenowy i muscymol.
Badania nad substancją aktywną występującą w muchomorze i wywołującą widoczne efekty psychoaktywne rozpoczęły się już w 1869 roku. Wtedy to też wyodrębniono muskarynę i jej przypisano główną rolę w toksyczności Amanity. Dopiero sto lat później i to jednocześnie w trzech różnych krajach: w Japonii, Anglii i Szwajcarii, naukowcy udowodnili, że jest inaczej. Pierwszym elementem, który nie pasował do powszechnego założenia były znaczące różnice pomiędzy zatruciem muchomorem, a muskaryną.
Kolejnym był fakt, że muskaryna wywołuje nadmierne wydzielanie płynów w organizmie człowieka: śliny, łez, potu, poprzez stymulację autonomicznego układu nerwowego. Po spożyciu muchomora czerwonego takie objawy nie występowały. Dopiero w 1967 roku zostało osiągnięte międzynarodowe porozumienie co do składników aktywnych występujących w Muchomorze czerwonym i w ten właśnie sposób wyróżniono kwas ibotenowy i muscymol. Wcześniej wspomniana muskaryna, chociaż jest silną trucizną, w Amanicie występuję w bardzo małych ilościach (0.0002-0.0003%).
Inne substancje aktywne, również występujące w muchomorze czerwonym, chociaż w śladowych ilościach, muskadryna, która należy do substancji stymulujących oraz (R)-4-hydroksy-pirolidon-2 o potencjalnych właściwościach przeciwbakteryjnych i przeciwgrzybicznych. W owocnikach muchomora znaleziono również: cholinę, acetylocholinę, mannitol, hercyninę, kwas tricholomowy, kwas stilozobowy i stilozobinowy.
Naukowcy skupiają się głównie na substancjach halucynogennych i to im poświęcone są badania, dlatego duża część farmakologii muchomora nie została jeszcze zbadana. Brakuje całościowego podejścia do tego gatunku, który uważany jest w licznych kulturach za cudowne lekarstwo na wiele schorzeń. W surowych okazach główną substancją wyróżniającą się jest wcześniej wspomniany kwas ibotenowy. Największa jego ilość znajduje się w czerwonej skórce i miąższu kapeluszy. Suszenie oraz wysokie temperatury prowadzą do dekarboksylacji kwasu ibotenowego w muscymol, który jest główną substancję odpowiedzialną za zdrowotne działanie muchomora. Sam kwas ibotenowy zaliczany jest do substancji o potencjale neurotoksycznym i psychotropowym. Może on wywołać takie efekty jak: zniekształcenia wizualne, zaburzenia równowagi, łagodne drgania mięśni.
Jednak jednorazowa dawka musi wynosić 50-100mg czystego kwasu. W umiarkowanych dawkach nie wywołuje on uszkodzeń narządów. Stąd też wynikają wszelkie ewentualne zatrucia muchomorem czerwonym, dotyczą one zjedzenia surowych grzybów lub źle przyrządzonych i mogą doprowadzić do problemów gastrycznych lub senności, a nie śmierci jak to lubią straszyć leksykony i atlasy. Sam kwas ibotenowy nie powoduje efektów ani halucynogennych ani zdrowotnych, dopiero jego przemiana w muscymol w połączeniu z innymi związkami występującymi w muchomorze czerwonym dają efekt cudownego leku.
Czym zatem jest ten tajemniczy muscymol?
Świeże muchomory zawierają bardzo mało tej substancji. Dopiero po dekarboksylacji kwasy ibotenowego przez ciepło lub kwaśne środowisko powstaje go więcej. Dlatego właśnie odpowiednie przygotowanie jest bardzo ważne, bo zmniejsza ilość potencjalnie toksycznego kwasu i stopniowo zwiększa poziom muscymolu.
Muscymol jest antagonistą receptorów GABA, co oznacza, ze powoduje wzrost poziomu serotoniny, acetylocholiny i obniżenie poziomu noradrenaliny. Fakt ten świadczy o dużej wartości terapeutycznej muchomora. Jednak większość badań przeprowadzona była na szczurach i myszach z użyciem czystego muscymolu, a nie przy użyciu całego grzyba, który w swoim składzie ma wiele innych substancji, między którymi zachodzi synergia, o czym świadczą historyczne i kulturowe przekazy z różnych części świata.
Muscymol wpływa też na poprawę i ochronę pamięci, redukując stany zapalne i spowalniając tempo metabolizmu acetylocholiny w mózgu. Warto przypomnieć, że acetylocholina pełni ważną rolę w poprawie pamięci, co może być istotne przy leczeniu takich chorób jak Alzheimer.
Kolejną substancję o kontrowersyjnym działaniu jest muskaryna. Spożycie jej może wywołać takie objawy jak potliwość, wymioty, mdłości i jest dość nieprzyjemna. Jednak badania pokazują, że pełni ona również rolę neuroprotekcyjną, czyli zapewnienie ochronę przed uszkodzeniami DNA, stresem oksydacyjnym i upośledzeniami mitochondriów. Należy pamiętać, że w wielu przypadkach toksyczność substancji zależy od dawki, a w tym przypadku odpowiednie ilości mogą zapobiegać utracie neuronów i rozwojowi chorób neurodegeneracyjnych.
Po tej dawce informacji teoretycznych warto przedstawić trochę współczesnej praktyki, w tym celu z pomocą przyjdzie dr Kevin Feeney i jego badania przeprowadzone na grupie ochotników. Głównymi problemami z jakimi zmagali się chętni do badań był: ból, depresja, stany lękowe, bezsenność, zmęczenie i uzależnienia. Wyniki jakie otrzymał dr Feeney pokazują, jak wysoki potencjał terapeutyczny kryje się w naszym czerwonym przyjacielu. Aż 80% badanych potwierdziło efektywność terapii, z czego aż 55% postanowiła odstawić wcześniej przyjmowane leki.
Jeśli chodzi o ból, zmęczenie i uzależnienia, to aż 100% badanych potwierdziło skuteczność terapii. Jeśli chodzi o te ostatnie, to właśnie muscymol powodował, że badani byli w stanie wyjść z błędnego koła uzależnień, gdyż aktywuje on system GABA w mózgu łagodząc objawy odstawienia, w tym samym czasie redukując zależność organizmu od substancji takich jak alkohol, opiaty czy środki uspokajające i przeciw lękowe.
Zanim jednak wszyscy ruszymy do lasów po ten wyjątkowo urodziwy lek na wszelkie zło warto zaznaczyć, że Muchomor czerwony wciąż jest dużą tajemnicą wśród naukowców i jego przyjmowanie wiąże się z procesem prób i błędów związanych z odpowiednim przygotowanie, dawkowaniem i ewentualnymi efektami ubocznymi. Warto zapamiętać zasadę, że w przypadku adaptogenów, nootropików i enteogenów więcej wcale nie znaczy lepiej.
Nawet podczas stosowania małych dawek mogą pojawić się takie efekty uboczne jak: mdłości, wymioty, nadmierne pocenie czy ślinotok. W przypadku przyjęcia większych dawek – euforia, halucynacje, zawroty głowy, zaburzenia w koordynacji ruchowej. Również sposób w jaki spożywa się muchomora ma duże znaczenie, gdyż jak było wcześniej opisane, podczas suszenia lub obróbki cieplnej kwas ibotenowy zmienia się w muscymol, dlatego najczęściej spożywa się grzyby suszone, w postaci naparu lub nalewki.
Inny ważny element mający wpływ na doznania ewentualnych efektów ubocznych to dieta podczas suplementacji muchomorem. Warto wtedy przeprowadzić również ogólny detoks organizmu ograniczając spożycie mięsa, soli, ciężkostrawnych i silnie przetworzonych produktów oraz alkoholu i innych używek. Kiedy ciało jest odpowiednio przygotowane i oczyszczone przed i w trakcie suplementacji muchomorem, szanse na wystąpienie efektów ubocznych, które tak naprawdę usuwają toksyny z organizmu są dużo mniejsze. Wtedy Amanita może od razu zacząć rozprawiać się z dolegliwościami i chorobami, zamiast oczyszczać organizm z nagromadzonych złogów.
Artykułu tego nie należy traktować jako zachęty do przyjmowania muchomora czerwonego ani żadnych enteogenów na własną rękę. Ma on na celu pokazanie, że nie wszystko jest czarno – białe. Dzisiejszy świat lubi szufladkować i naklejać etykiety, nie zagłębiając się w temat. Tak szybko rozdziela się wszystko na dobre i złe, zdrowe i trujące. Jednak jak to powiedział ojciec medycyny współczesnej Paracelsus: „Cóż jest trucizną? Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Tylko dawka czyni, że dana substancja jest trucizną (łac. Omnia sunt venena, nihil est sine veneno. Sola dosis facit venenum).”
Karolina Milik